sobota, 28 lutego 2009

Jestem jestem

Po przerwie sie melduje, tlumaczac sie nawalem pracy i absolutnym brakiem czasu.
Dzis jednak pojechala grupa i zrobilo sie pusto. I dziwnie.
Jest Angelka i ona oto zaczela ze mna pierwsze kroki do zmian. Zrobila mi paznokcie i przefarbowala wlosy. Po raz pierwszy od trzech lat, wiec zmiana jest widoczna i odczuwalna.
Z dieta roznie, generalnie nie jem duzo, bo nie mialam czasu, ale znow podjadam slodycze. Nie duzo, ale zawsze. Jak ich nie ma, to nie jem. Ale jest Angelka i sa slodycze. I podjadanie.
Obiecuje, ze postaram sie nie podjadac. I od jutra robie brzuszki i jezdze na rowerku. Jak sie troche rozruszam, zaczynam '6'.
Plany sa wiec w dalszym ciagu i NAPRAWDE zamierzam je realizowac. Zostalo mi pol roku!!!

piątek, 27 lutego 2009

Dziewczyny do pionu! Gdzie się podziewacie? Jak wasze diety na blizniaka? Poddałyście się czy tylko czasu nie ma? Ja trwa, dzielnie trwam :)

poniedziałek, 23 lutego 2009

Cześć dziewczyny widzę że weekend upłynął nam pod znakiem ciszy :) Ja sama jakoś nie mogłam znaleść ani weny ani chęci żeby tu napisać. W sobotni wieczór nękała mną impreza z mnustwem jedzenia, ale prawie nie poległam - prawie bo to jednak robi różnicę :D Zjadłam małą kanapeczkę i trochę sałatki no i ze 3 szklanki pepsi ;) Dobrze, że tu mogę się wyspowiadać, bo kiedy tak o tym tu napiszę to czuję się jakaś taka rozgrzeszona.
W każdym razie dziś rano mimo wszystko byłam bardzo zaskoczona gdy weszłam na wagę (mówię po tygodniu trzeba zrobić kontrolę) i widzę, że 2 kg na minusie :D Normalnie czy też nienormalnie aż podskoczyłam do góry :) zawsze to już 13 kg do końca :D

piątek, 20 lutego 2009

Ha ! Wróciłam !
Nie miałam komputera przez kilka dni - tak to jest jak się pracuje i bawi na tym samym laptopie. Tam gdzie pracowałam już nie pracuję więc i kompa niet. Nasz domowy lap do tej pory jeździł z Przemkiem do pracy, ale od dzisiaj mieszka ze mną w domku :)
Dalej konsekwentnie nie jem słodyczy ale pękłam przy pąkach i zjadłam 2. Niestety były pyszne, haha. Tylko z tym niejedzeniem wieczorami mam kłopot, bo po położeniu chłopaków spać chwyta mnie straszny głód. Zazwyczaj jest koło 20. ale staram się ograniczyć do 1 kanapki i dopchnąć jabłkiem.
Chłopaki chyba przeżywają szok z powodu dostępności matki 24h na dobę i w związku z tym wiszą na mnie całymi dniami, więc na razie ciężko mi myśleć o ćwiczeniach. Jak tylko usną, to rzucam się biegiem do wszelkich zaległych prac, które do tej pory leżały i kwiczały z powodu mego permanentnego wykończenia. Gdybym miała zmyć po 30 osobach, tobym chyba zasnęła w zlewie.
Podobno żeby mogło się polepszyć, to musi się pogorszyć, ale już niczego nie jestem pewna. Do tej pory na stresy związane z utrata pracy, rosnącym kredytem, itd. sobie podjadałam. Teraz staram się nie, a jak wiadomo natura nie znosi próżni. No i strasznie mnie ciągnie do papierosów, które zresztą paliłam na długo przed ciążą. Czy ja muszę mieć jakiś nałóg ????
A z dobrych rzeczy - wczoraj urodził się mój chrześniak Jerzyk (już zaklepany). Jutro jade go zobaczyć.

hop-hop

Agnieszka hop-hop. Wracaj do nas i melduj wieści z frontu.
Ja po tłustym czwartku 2 pączki na plusie :) Jeden był planowany na 2 śniadanie, ale ten drugi taki nadprogramowy przy wieczornych ploteczkach ze znajomą no normalnie nie mogłam się oprzeć :) Pozatym trzymam się dzielnie i zero słodyczy oraz jedzenia po 18. Jakoś lżejsza się nie czuje po tych czterech dniach, ale na pewno też nie cięższa - a to już coś :)
Zamiar wprowadzenia ćwiczenie ma wejść w życie od dziś - oby to tylko nie był zamiar :)

czwartek, 19 lutego 2009

Ćwiczenia

Nie ma Agi, zagoniona pewnie, hop hop, moze uslyszy wolanie??

Nie zaczelam cwiczyc i ja, ale nie mam sily, oprocz dzieci, pracy po uszy, 3 zmywania dziennie po 30 gosciach - jest co robic :)
Jak sie zmobilizuje to powiem, ze zaczelam, aczkolwiek mam zamiar wprowadzic cwiczenia bardzo szybko.
No i zjadlam dzisiaj pączka, niestety, taki byl piekny i pachnacy i taki pyszny....

środa, 18 lutego 2009

Hallo

Agnieszka gdzie się podziałaś? Anetko dajesz radę? Ćwiczenia wprowadzone? U mnie jeszcze nie :( Jakoś się nie mogę do nich zabrać. Jak się trzymacie? Ja narazie daję radę z jedzeniem i nawet specjalnie mnie nie kusi :) Po 18 nic już nie jem i około 22 robi się tragedia w brzuszku, ale wtedy idę szybko spać. Najgorzejn jest tylko z moim ulubionym majonezem, ale ograniczam go jak mogę.

wtorek, 17 lutego 2009

odtłuszczone paróweczki!

Tak sobie ostatnio myślałam, że "dieta na bliźniaka" nie powinna być samą dietą w sobie, ale powinna być stylem życia. Mam takie wrażenie, że żeby być zawsze przyzwoicie szczupłym trzeba nabyć pewne nawyki. Zarówno żywieniowe jaki fizyczne. Tzn ruch :)

Anetko o aerobicznej szóstce Weidera słyszę pierwszy raz, ale ćwiczenia te nie są mi obce. Chądząc jesienią na fitnes je wykonywałam, ale wspominam je strasznie. Do dziś pamiętam ból brzucha po nich :) Wprawdzie uważam, że efekt może być imponujący, ale jak się zmobilizować i być konsekwentnym? Ta cecha moje charakteru niestety leży u mnie odłogiem...
Anetko, Agnieszko skoro już wzięłyśmy się w garść, skoro już zaczęłyśmy to zacznijmy do końca! Wprowadzmy ruch w nasze życie wprowadzmy zestaw tych ćwiczeń w nasze życie! Damy radę aby nie być pasztetówką a zostać odtłuszczoną paróweczką! Damy rade musimy dla nas i dla naszych bliźniaków :) co by kiedyś nie musiały się wstydzić za własne grube matki, które nie umiały nic zrobić ze sobą, żeby o siebie zadbać!

Kolejny dzien

Odpowiadajac na pytanie Darii - moj problem to przede wszystkim brzuch i biodra. Rece i nogi nie obrosly jeszcze tluszczem. Doskonale zdaje sobie sprawe z tego, ze oprocz diety, wyeliminowania slodyczy i potraw macznych, potrzebna jest jeszcze jakas gimnastyka. Przymierzalam sie do 'Szostki Weidera'. Slyszalyscie o tym? Tylko co z tego, jak do gimnastyki jestem leniem strasznym?
I wlasnie, wiecznie mam jakies usprawiedliwienie. Bo lasuch jestem, bo leniwiec... Kopnijcie mnie w cztery litery, moze mnie to zmobilizuje.
Pozdrawiam zakopana w sniegu :)

poniedziałek, 16 lutego 2009

zapychacz

Jedyny rozsądny zapychacz jaki znam to KISIEL :) Mało kalori a zapycha zdrowo na jakiś czas :)
Moje ogólne założenia są takie: 4 małe posiłki + 2 litry wody. Zero słodyczy, fast foodów i jedzenia po 18.

Agnieszka nie daj się lodom, wieczorem podsuń je facetowi niech spałaszuje jutro już nie będą kusić i niestety przypomniałaś mi że i w moim zamrażalniku tkwi pół pudełka lodów nesqik muszę dziś dać je koniecznie M.
Anetka do końca lata jeszcze dużo czasu a Ty na pewno po naszej diecie cud będziesz wyglądać uroczo!

Dziewczyny gdzie tkwi wasz największy problem? Mój niestety w brzuchu :( nogi i tyłek też mógłby wyglądać lepiej...

:)

No to ja mam 89 kg (!!!!) przy wzroscie 177 cm.
Moim marzeniem jest dojsc do 75 kg.
Agnieszka - ja tez jestem kluskowa, makaronowa - ziemniakami sie nie najadam. A nalesniki uwielbiam!!!
Motywacje mam podobna do Darii, z tym, ze moj slub planowany jest na koniec lata. Mam zamiar wystapic w sukience, a do tego musze pogubic cholerne waleczki.
U mnie niejedzenie sie nie sprawdza. Potrzebna mi chyba jakas zrownowazona dieta.
I zwracam sie z prosba - co mam jesc, aby wiecznie nie czuc glodu?? Jak jestem glodna to nie funkcjonuje. macie jakies sprawdzone jadlospisy?

Chwila szczerości

Jestem łasuchem. Przyznaję się szczerze. Lubię jeść. Uwielbiam to co słodkie, a na dodatek wszelkie kluchy, naleśniki i placki. Moja rodzina twierdzi, że to dlatego ponieważ pradziadek był młynarzem ;) ale to chyba raczej łakomstwo. Kiedy się stresuję - jem.
Na koncie 85,5 kg (te 5,5 przybyło przez ostatnie 2,5 m-ca w pracy). Wynik jest krytyczny, poza tym juz sprzedałam moje jedyne przyzwoite jeansy rozmiar 44, dlatego KONIEC Z ŁASUCHOWANIEM.
Próbowałam już kilku diet, po jednej z nich wciąż nie mogę patrzeć na brokuły :) i nie wytrwałam w żadnej. Dlatego teraz spróbuję metody małych kroków. Plan na ten tydzień to zero słodyczy. Wczoraj byli goście, więc tym łatwiej, bo wyjedli wszystkie ciastka, ale w zamrażarce zostały lody malaga. Więc trzymajcie za mnie kciuki bo wołają mnie nawet teraz.

Pierwszy dzień reszty naszego życia :)

To już ten dzień. Umowny poniedziałek. DZIEWCZYNY zaczynamy!!!
Wczoraj była jeszcze niedziela. Ostatni dzień wolności kulinarnej. Nie poszalałam. Nie ugotowałam nic specjalnego - na obiad to co 90% społeczeństwa je w niedziele. Na deser ukochane WZ-ki na kolacje pożegnalna pizza z pdwójnym serem.
A już dziś od rana kanapeczka z serkiem. Szklanka cherbaty. Żywiec Zdrój truskawkowy do picia. Wchodze na wage: 83. Obym ostatni raz w swoim życiu zobaczyła ten wynik.
Dziewczyny ja za rok mam własne wesele JA muszę schudnąć!

piątek, 13 lutego 2009

Start

No to startujemy.
To jest wiadomosc testowa.
Mam nadzieje, ze nasz pomysl sie powiedzie i ze bedziemy sie wspierac, podpowiadac, motywowac i jak trzeba stawiac do pionu!

Na razie tyle :) Milego pisania, laseczki :)
Aneta