poniedziałek, 16 lutego 2009

Chwila szczerości

Jestem łasuchem. Przyznaję się szczerze. Lubię jeść. Uwielbiam to co słodkie, a na dodatek wszelkie kluchy, naleśniki i placki. Moja rodzina twierdzi, że to dlatego ponieważ pradziadek był młynarzem ;) ale to chyba raczej łakomstwo. Kiedy się stresuję - jem.
Na koncie 85,5 kg (te 5,5 przybyło przez ostatnie 2,5 m-ca w pracy). Wynik jest krytyczny, poza tym juz sprzedałam moje jedyne przyzwoite jeansy rozmiar 44, dlatego KONIEC Z ŁASUCHOWANIEM.
Próbowałam już kilku diet, po jednej z nich wciąż nie mogę patrzeć na brokuły :) i nie wytrwałam w żadnej. Dlatego teraz spróbuję metody małych kroków. Plan na ten tydzień to zero słodyczy. Wczoraj byli goście, więc tym łatwiej, bo wyjedli wszystkie ciastka, ale w zamrażarce zostały lody malaga. Więc trzymajcie za mnie kciuki bo wołają mnie nawet teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz