piątek, 20 lutego 2009

Ha ! Wróciłam !
Nie miałam komputera przez kilka dni - tak to jest jak się pracuje i bawi na tym samym laptopie. Tam gdzie pracowałam już nie pracuję więc i kompa niet. Nasz domowy lap do tej pory jeździł z Przemkiem do pracy, ale od dzisiaj mieszka ze mną w domku :)
Dalej konsekwentnie nie jem słodyczy ale pękłam przy pąkach i zjadłam 2. Niestety były pyszne, haha. Tylko z tym niejedzeniem wieczorami mam kłopot, bo po położeniu chłopaków spać chwyta mnie straszny głód. Zazwyczaj jest koło 20. ale staram się ograniczyć do 1 kanapki i dopchnąć jabłkiem.
Chłopaki chyba przeżywają szok z powodu dostępności matki 24h na dobę i w związku z tym wiszą na mnie całymi dniami, więc na razie ciężko mi myśleć o ćwiczeniach. Jak tylko usną, to rzucam się biegiem do wszelkich zaległych prac, które do tej pory leżały i kwiczały z powodu mego permanentnego wykończenia. Gdybym miała zmyć po 30 osobach, tobym chyba zasnęła w zlewie.
Podobno żeby mogło się polepszyć, to musi się pogorszyć, ale już niczego nie jestem pewna. Do tej pory na stresy związane z utrata pracy, rosnącym kredytem, itd. sobie podjadałam. Teraz staram się nie, a jak wiadomo natura nie znosi próżni. No i strasznie mnie ciągnie do papierosów, które zresztą paliłam na długo przed ciążą. Czy ja muszę mieć jakiś nałóg ????
A z dobrych rzeczy - wczoraj urodził się mój chrześniak Jerzyk (już zaklepany). Jutro jade go zobaczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz